Bartłomiej Kozłowski

O rewolwerze Colta… i prawie do posiadania broni – w USA i gdzie indziej

Artykuł opublikowany pierwotnie (pod innym tytułem i bez końcowych przypisów) w ramach działu Kartka z kalendarza na portalu Polska.pl.

 

Chyba żaden z konkretnych rodzajów broni palnej nie jest tak kojarzony z nazwiskiem swego konstruktora, jak rewolwer bębenkowy kojarzony jest z nazwiskiem Samuela Colta. Na dobrą sprawę, słowa „rewolwer” i „Colt” są po prostu synonimami – jeszcze dzisiaj, przeszło 170 lat po wynalezieniu tego innego od wszystkich wcześniejszych pistoletu.

Rewolwer Colta to nic innego, jak pistolet, który zamiast zwykłego magazynka posiada obrotowy cylinder, zawierający komory mieszczące pięć lub sześć naboi. Dzięki temu zapewniał on większą siłę ognia, niż jedno- lub dwu-strzałowe pistolety i karabiny, jakie istniały przed jego wynalezieniem.

Wynalazek szesnastolatka

Historia rewolweru sięga 1830 r. Wówczas to szesnastoletni zaledwie Samuel Colt – syn fabrykanta broni palnej - skonstruował prototyp rewolweru kapiszonowego, wyposażonego w otwarty szkielet i obracający się magazynek. Broń tę ładowało się jeszcze dość niewygodnie – trzeba było odciągnąć lufę do przodu, zdjąć magazynek z osi i w jego komory załadować spłonki, proch i pociski – te pierwsze od wlotu, te drugie od wylotu.

Początek produkcji

W 1835 r. po dokonaniu w skonstruowanym przez siebie rewolwerze licznych ulepszeń, Samuel Colt zgłosił go jako wynalazek w urzędach patentowych Anglii i Stanów Zjednoczonych i w obu tych krajach uzyskał patenty. W tym samym roku założona przez niego fabryka Patent Arms Manufacturing Company w Peterson w stanie New Jersey rozpoczęła seryjną produkcję rewolwerów.

Z zapasowym magazynkiem

Pierwsze modele rewolwerów o nazwie „Texas” miały pięciokomorowy bębenek i język spustowy schowany w szkielecie. Ponieważ zdejmowanie bębenka i jego ponowne ładowanie – według sposobu opisanego powyżej – było czasochłonne, wytwórnia sprzedawała rewolwery z bębenkiem zapasowym.

Aż za dobre

Z dzisiejszego punktu widzenia wczesne rewolwery nie były zbyt sprawną bronią. Jednak dla ówczesnych ludzi sama możliwość oddania kilku strzałów bezpośrednio po sobie była czymś szokującym – do tego stopnia, że w 1837 r. Departament Obrony odmówił wprowadzenia rewolwerów do uzbrojenia armii USA z powodu ich niespotykanej wówczas szybkostrzelności.

Hajda, na czerwonoskórych!

Nie uzyskawszy zgody na sprzedaż swoich rewolwerów regularnej armii, Samuel Colt wyjechał na Florydę, gdzie trwały walki z Indianami. W walkach tych rewolwery jego produkcji okazały się nader przydatne, co spowodowało szybki wzrost ich popularności – mimo, że jak na swoje czasy, były one drogie.

Zmienne losy wynalazcy rewolweru

Kariera Samuela Colta i jego rewolwerów toczyła się z nader zmiennym szczęściem. Najpierw, w 1839 r. opatentował on urządzenie pozwalające ładować bębenek bez zdejmowania go ze szkieletu. Trzy lata później, w 1842 r. założona przez niego Patent Arms Manufacturing Company upadła.

Przełom: wojna amerykańsko – meksykańska

Niepowodzenie to jednak nie było ostateczne. W sukurs Coltowi przyszły bowiem przygotowania Stanów Zjednoczonych do wojny z Meksykiem. W ramach tych przygotowań armia amerykańska zamówiła u Samuela Colta 1000 rewolwerów, które następnie spisały się doskonale.

Początek kariery

W ten sposób rozpoczęła się wielka kariera rewolwerów. Rewolwery Colta, a także inne – bo w 1857 r. pojawiła się konkurencyjna firma Smith & Wesson , która wypuściła na rynek własny, ulepszony model rewolweru – używane były przez obie strony trwającej w latach 1861-1865 Wojny Secesyjnej. W Europie posługiwali się nimi m.in. uczestnicy polskiego Powstania Styczniowego w latach 1863-1864. Rewolwery odegrały też wielką rolę w zdobywaniu amerykańskiego Dzikiego Zachodu. Tylko dzięki posiadaniu sprawnie działającej broni palnej biali osadnicy przeważali nad górującym nad nimi liczebnie Indianami.

Broń – element kultury

Od samego zresztą początku istnienia Stanów Zjednoczonych – a nawet wcześniej – broń palna była jednym z elementów amerykańskiej kultury. Jeszcze dziś miliony amerykanów uważają, że prawo do posiadania i noszenia ze sobą strzelby, rewolweru czy pistoletu jest jedną z podstawowych swobód obywatelskich, które gwarantuje im Konstytucja. Jednak kwestia tego, czy Konstytucja USA rzeczywiście chroni prawo do posiadania i noszenia broni jest tak naprawdę daleka od ostatecznego i jednoznacznego rozstrzygnięcia.

II Poprawka

Uchwalona przez Kongres 25 sierpnia 1789 r. i ratyfikowana 15 grudnia 1791 r. – po zatwierdzeniu, zgodnie z art. V amerykańskiej Konstytucji, przez Zgromadzenia Ustawodawcze 3/4 istniejących wówczas stanów – II Poprawka do Konstytucji USA stwierdza, że „Dobrze zorganizowana milicja jest niezbędna dla bezpieczeństwa wolnego stanu, prawo ludzi do posiadania i noszenia broni nie będzie ograniczone”.

Spór o znaczenie

To z tego właśnie fragmentu amerykańskiej Ustawy Zasadniczej niektórzy Amerykanie wyciągają wniosek, że wszelkie próby utrudnienia, czy uniemożliwienia im nabywania, posiadania i noszenia strzelb, pistoletów, rewolwerów czy karabinów są bezprawne. Jednak nie wszyscy znawcy amerykańskiego prawa konstytucyjnego zgadzają się z takim twierdzeniem. Znaczenie wspomnianej tu II Poprawki jest bowiem sporne – w stopniu znacznie większym, niż któregokolwiek z innych postanowień Konstytucji USA.

Prawo ludzi – czy prawo stanów?

Najogólniej rzecz biorąc, można powiedzieć, że istnieją dwie szkoły interpretacji II Poprawki. Według pierwszej z nich, Poprawka ta gwarantuje mieszkańcom USA powszechne, obywatelskie prawo do posiadania i noszenia broni. Według drugiej – prawo takie, w sensie konstytucyjnym, w ogóle nie istnieje, a czymś, co gwarantuje II Poprawka jest jedynie prawo poszczególnych stanów do organizowania milicji – czyli uzbrojonych oddziałów samoobrony – a nie prawo poszczególnych osób do osobistego posiadania pistoletu, karabinu czy rewolweru.

Znikome orzecznictwo

Która ze stron tego sporu ma rację? W amerykańskim systemie prawnym ostatecznym arbitrem, decydującym o interpretacji poszczególnych postanowień Konstytucji jest federalny Sąd Najwyższy (choć trzeba pamiętać, że jego orzeczenia są wiążące tylko prawnie – w żadnym wypadku nie intelektualnie – w wielu przypadkach sam Sąd Najwyższy USA uchylał swe wcześniejsze decyzje jako błędne). Jednak orzecznictwo amerykańskiego Sądu Najwyższego we wspomnianej tu kwestii jest minimalne. W swej przeszło dwustuletniej historii Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych rozpatrywał tylko dwie sprawy dotyczące interpretacji II Poprawki. Zarówno w jednej, jak i w drugiej sprawie wydane orzeczenia nie były korzystne dla tych, którzy twierdzili, że wprowadzone czy to przez władze stanowe, czy federalne ograniczenia i regulacje dotyczące posiadania i noszenia broni były niekonstytucyjne. W pierwszej - Presser versus Illinois (1886) - Sąd Najwyższy USA stwierdził, że II Poprawka wiąże jedynie władze federalne, a nie stanowe – te ostatnie mogą ograniczać prawo do posiadania i noszenia broni w sposób uznany przez siebie za słuszny. W drugiej – United States versus Miller (1939) uznane zostało natomiast, że II Poprawka nie chroni posiadania i przewożenia ze stanu do stanu pistoletu z uciętą lufą, jako że tego typu broń nie jest konieczna do sprawnego działania milicji – a przecież to właśnie sprawne funkcjonowanie milicji – czyli stanowych oddziałów samoobrony – jest celem gwarantowanego przez II Poprawkę prawa do posiadania i noszenia broni.

Wydaje się więc, że zwolennicy liberalnej interpretacji II Poprawki nie stoją – w sensie prawnym – na zbyt mocnej pozycji. Wprawdzie wspomniane powyżej orzeczenie w sprawie Stany Zjednoczone przeciwko Millerowi wcale nie jest jednoznaczne – możliwe są bowiem jego dwie interpretacje – pierwsza, według której II Poprawka chroni jedynie prawo stanów do organizowania milicji – i druga, według której poprawka ta gwarantuje indywidualne, obywatelskie prawo do posiadania i noszenia broni – ale tylko takiej, jaka jest normalnie używana przez milicję (co w rozpatrywanym w tej sprawie przypadku nie miało miejsca) – jednak amerykańskie sądy federalne w swych nielicznych orzeczeniach w kwestii interpretacji II Poprawki przynajmniej do niedawna skłaniały się do poglądu, że poprawka ta prawa do posiadania broni osobom indywidualnym nie zapewnia. W oparciu o takie rozumowanie Sąd Apelacyjny Stanów Zjednoczonych dla VII Obwodu uznał w 1982 r., że wprowadzony przez władze pewnej miejscowości pod Chicago w stanie Illinois zakaz posiadania pistoletów jest zgodny z Konstytucją (1).

Posiadanie broni – prawo, czy przywilej?

Niezależnie jednak od tego, co na temat II Poprawki powiedziały amerykańskie sądy – i tego, co w ogóle mówi sama II Poprawka – warto zadać sobie najbardziej chyba zasadnicze w całej kwestii sporu o prawo do posiadania broni pytanie – czy twierdzenie, że każdy powinien móc legalnie nabyć, posiadać, a także nosić ze sobą pistolet, rewolwer czy karabin daje się w ogóle w sposób sensowny obronić?

Brak gwarancji

W przeciwieństwie do innych gwarantowanych przez amerykańską Konstytucję praw i swobód jednostki – wolności religii, wolności wypowiedzi i wolności zgromadzeń (2), nienaruszalności osobistej i nienaruszalności mienia (3), zakazu zmuszania do zeznawania w sprawie karnej przeciwko sobie, prawa do sprawiedliwego procesu sądowego i bycia wolnym od kar okrutnych lub wymyślnych (by wymienić tylko niektóre) (4) – prawo do posiadania i noszenia broni nie jest czymś, co inne kraje – i w ogóle społeczność międzynarodowa - w jakimkolwiek zakresie uznają za prawo człowieka. O prawie tym nie mówią ani międzynarodowe porozumienia w kwestii praw i wolności jednostki – takie, jak np. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z 1948, Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych z 1966 r. czy obowiązująca w Europie Konwencja o Ochronie Podstawowych Praw i Wolności z 1950 r. - nie mówią też o nim konstytucje poszczególnych krajów – z wyjątkiem, oczywiście, Konstytucji Stanów Zjednoczonych i amerykańskich konstytucji stanowych. W większości krajów świata posiadanie broni traktowane jest nie jako prawo, lecz jako przywilej, przynależny członkom takich formacji, jak wojsko, policja i służby specjalne.

Prawa nie zapisane – a jednak chronione

Jednak z samego faktu, że ani międzynarodowe konwencje, ani konstytucje poszczególnych krajów nie gwarantują w sposób bezpośredni i wyraźny prawa do posiadania broni nie można w sposób automatyczny wyciągać wniosku, że o prawie takim nie ma w ogóle co mówić. Gdyby bowiem przyjąć twierdzenie, że prawem jednostki jest tylko to, co konstytucja czy umowa międzynarodowa wyraźnie - czarno na białym - gwarantuje, to w żadnym wypadku nie można byłoby twierdzić, że np. Konstytucja USA chroni takie prawa, jak np. prawo do stosowania środków antykoncepcyjnych, prawo do uprawiania stosunków homoseksualnych , prawo kobiety do aborcji (we wczesnym okresie ciąży) lub – by pozostać przy kontrowersyjnych przykładach – prawo politycznego radykała do tego, by podeptać i spalić amerykańską flagę. W amerykańskiej Konstytucji nie ma bowiem ani słowa na temat prawa do antykoncepcji – a tym bardziej do aborcji - podobnie jak nie ma nic o swobodzie uprawiania seksu, ani – rzecz jasna - o prawie do bezczeszczenia flagi. Niemniej jednak Sąd Najwyższy USA uznał, że wszystkie te zachowania są chronione przez Konstytucję – prawa do stosowania antykoncepcji, aborcji i do uprawiania stosunków homoseksualnych (i normalnych, oczywiście też) są chronione przez domniemane, konstytucyjne prawo do prywatności - które zdaniem tego Sądu wynika przede wszystkim z istniejącego w XIV Poprawce do Konstytucji zapisu, że „żaden stan nie może pozbawić kogoś życia, wolności lub mienia bez prawidłowego wymiaru sprawiedliwości”(5) - zaś prawo do spalenia flagi (przy czym – rzecz – jasna, może tu chodzić wyłącznie o flagę będącą własnością tego, kto ją pali – zniszczenie cudzej flagi może być karane jako zniszczenie mienia) wynika z I Poprawki, mówiącej m.in. że „Kongres… nie może uchwalać praw ograniczających wolność słowa” (6). Jeśli zatem chcemy argumentować na rzecz prawa do posiadania broni, nie musimy dowodzić tego, że prawo takie w praktyce jest zapisane w konstytucjach czy międzynarodowych konwencjach (bo tego oczywiście dowieść się nie da) lecz jedynie, że da się ono w sposób logiczny wyprowadzić z innych – bardziej ogólnych i szerzej uznanych - praw i wolności jednostki.

Podstawa – prawo do samoobrony

Z jakich to jednak praw człowieka można wyciągnąć wniosek, że państwo powinno pozwolić żyjącym na jego terytorium osobom na prywatne posiadanie broni? Prawem od razu przychodzącym na myśl jest gwarantowane (w mniejszym, czy większym zakresie) przez wszystkie kodeksy karne świata prawo do działania w obronie koniecznej (7). Nie jest czymś specjalnie kontrowersyjnym pogląd, że człowiek powinien mieć prawo do tego, by bronić się przed bezprawną napaścią – niezależnie od tego, czy napadającym jest zwykły bandyta, czy funkcjonariusz opresyjnego i naruszającego jego prawa rządu. Lecz aby obrona ta była skuteczna, broniący się musi dysponować fizyczną przewagą nad zdeterminowanym napastnikiem. Broń palna – nie zawsze, ale często – daje szansę na zdobycie takiej przewagi.

Kontrargumenty

Odnośnie takiego sposobu rozumowania mógłby ktoś oczywiście wysunąć dwa kontrargumenty – po pierwsze, że ochrona porządnych i przestrzegających prawa ludzi przed bandytami jest w cywilizowanym państwie zadaniem policji – a po drugie, że broń jest czymś zbyt niebezpiecznym, by pozwolić ludziom swobodnie ją nabywać i posiadać.

Gdy władza staje się wrogiem

Jednak ani jeden, ani drugi z tych argumentów nie wytrzymuje krytyki. Jeśli chodzi o pierwszy – to prawda, że ludzi przed bandytami powinna chronić przede wszystkim sprawna policja, ale jak wiemy, nawet najlepsza policja nie jest w stanie wykorzenić zjawiska przestępczości. A co wówczas, gdy to sama policja staje się napastnikiem i agresorem? Kto ma wówczas bronić człowieka przed przemocą z jej strony? Też policja? Posiadanie broni przez obywateli – jeśli nie gwarantuje, że ustrój danego kraju nie przekształci się w tyranię – to przynajmniej zmniejsza prawdopodobieństwo takiego biegu rzeczy. Czy hitlerowskie i stalinowskie ludobójstwo wydarzyłoby się, gdyby Żydzi i ludzie wytypowani jako „wrogowie ludu” mieli broń palną?

Niebezpieczne prawa

Zaś jeśli chodzi o argument, że broń palna jest czymś zbyt niebezpiecznym, by ludzie mogli ją swobodnie nabywać i posiadać, to warto uświadomić sobie, że również inne, znacznie bardziej, niż prawo do posiadania i noszenia broni uznane prawa i wolności także są „niebezpieczne” – w tym sensie, że ich realizacja pociąga nieraz za sobą koszty – i to poważne – na których ponoszenie musimy się jednak godzić, jeśli chcemy te prawa i wolności traktować w sposób poważny.

Ryzykowne jest np. respektowanie wolności słowa. Bardzo trafnie pisał o tym sędzia Sądu Apelacyjnego Stanów Zjednoczonych dla VII Obwodu (i profesor prawa na Uniwersytecie w Chicago) Frank Easterbrook. W sformułowanej przez niego opinii uznającej za sprzeczne z I Poprawką przepisy przeciwko pornografii, jakie na wniosek słynnych feministek – antypornografek Catherine MacKinnon i Andrei Dworkin uchwalono w mieście Indianapolis w stanie Indiana czytamy między innymi: „Wiele wypowiedzi jest niebezpiecznych. Chemików, których prace mogą pomóc komuś w zbudowaniu bomby, politycznych teoretyków, których publikacje mogą zapoczątkować ruchy polityczne prowadzące do zamieszek, mówców głoszących idee wywołujące gwałtowne protesty – wszystkie te i wiele innych zostawiają za sobą straty”. Lecz na tego typu niebezpieczeństwa wynikające z respektowania zasady swobody ekspresji musimy się godzić, gdyż –jak trafnie stwierdził autor zacytowanego stwierdzenia – „jeśli prawne remedium na szkody, do jakich mogą przyczyniać się wypowiedzi nie byłoby ściśle ograniczone, to mogłoby ono być bardziej niebezpieczne dla wolności słowa, niż wszystkie wyroki za zniesławianie, jakie zapadły w historii” (z wydanego w 1985 r. orzeczenia w sprawie American Booksellers Association versus Hudnut) (8).

„Niebezpieczne” są też inne prawa – prawo do nienaruszalności mieszkania i tajemnicy korespondencji (w tym korespondencji elektronicznej) powoduje, że jakaś część przestępstw pozostaje nie wykrytych (pomyślmy tylko – ilu zbrodniom można by zapobiec, gdyby wszędzie był założony podsłuch?), prawo do sprawiedliwego procesu sądowego – i wynikające z niego zasady, że nielegalnie zdobyte dowody nie mogą być podstawą skazania, a wszelkie nie dające się uczciwie rozstrzygnąć wątpliwości co do winy muszą być rozstrzygane na korzyść oskarżonego – prowadzi czasem do tego, że osoby faktycznie winne popełniania przestępstwa wychodzą na wolność – i ośmielone swoją bezkarnością – kontynuują niekiedy swą zbrodniczą działalność.

A jak niebezpieczne jest np. posiadanie i używanie samochodów? Pomimo różnych regulacji prawnych – ograniczeń szybkości, kar za prowadzenie pod wpływem alkoholu itp. - każdego roku na polskich drogach ginie kilka tysięcy osób, a kilkakrotnie więcej odnosi poważne obrażenia – często skutkujące dożywotnim kalectwem. Ile istnień ludzkich można by uratować poprzez uchwalenie i wyegzekwowanie ustawy, według której prawo do posiadania i używania pojazdów samochodowych miałyby jedynie takie służby, jak pogotowie ratunkowe, straż pożarna i policja? Z pewnością byłyby to tysiące. Ale czy ktoś – mając to wszystko na uwadze – poważnie chciałby wprowadzenia w życie takiego prawa?

Uzasadnione ograniczenia

Twierdzenia, że państwo powinno szanować prawo swych mieszkańców do posiadania broni nie można zatem obalić po prostu poprzez wysunięcie argumentu, że broń jest czymś niebezpiecznym. Benzyna też jest (można dzięki niej wywołać pożar), ostry nóż też jest (można nim zabić) i zwykły, tęgi kij jest także – jednak nie zabrania się ludziom z tego powodu nabywać i posiadać ani benzyny, ani ostrych noży, ani potencjalnie mogących służyć do rozłupania czyjeś czaszki kijów. Potencjalne niebezpieczeństwo, jakie bez wątpienia tkwi w broni palnej może jednak usprawiedliwiać jej regulacje. Z pewnością nie byłby niczym nierozsądnym wymóg, by sprzedaż wszelkich egzemplarzy broni palnej była rejestrowana przez policję, nie byłby też czymś nierozsądnym zakaz sprzedaży takiej broni osobom karanym za przestępstwa (przynajmniej te z użyciem przemocy) lub takim, co do których można się poważnie obawiać, że użyją oni broni w celu sprzecznym z prawem, a wreszcie osobom psychicznie niezrównoważonym. Tego typu ograniczenia z pewnością byłyby zgodne z II Poprawką – nawet, gdyby była ona interpretowana bardzo liberalnie. Uzasadniając to ostatnie twierdzenie można odwołać się do analogii w postaci I Poprawki. Jakkolwiek I Poprawka do Konstytucji USA sformułowana jest bardzo bezwzględnie – mówi ona m.in. że Kongres "nie może uchwalać praw ograniczających wolność słowa lub prasy” – to nikt poważnie myślący nie wyciąga z takiego jej brzmienia wniosku, że ludzi mogą bezkarnie mówić i pisać po prostu wszystko – że mogą kłamliwie krzyczeć pożar w zatłoczonym teatrze i wywoływać panikę, że mogą zastraszać innych groźbami popełnienia aktów przemocy, że mogą kłamać jako świadkowie w sądzie i niszczyć reputację innych – wiedząc, że wypowiadane na ich temat twierdzenia są fałszywe. Jeśli wynikające z I Poprawki prawo do swobody ekspresji może podlegać pewnym ograniczeniom (jakim – to jest do pewnego stopnia kwestia sporna – ale nie ulega wątpliwości, że pewne granice tego prawa istnieć muszą) to z gwarantowanym przez II Poprawkę prawem do posiadania i noszenia broni musi być tak samo.

Światło w tunelu

Na razie jednak, kwestią sporną jest w ogóle to, czy II Poprawka do Konstytucji USA w ogóle chroni prawo obywateli do osobistego posiadania i noszenia broni. Sądy amerykańskie – jak była już mowa – wypowiadały się o tym prawie niewiele. Niewykluczone jednak, że prawo to zyska sobie pozycję równą – lub przynajmniej porównywalną – z innymi prawami i wolnościami gwarantowanymi przez Konstytucję. Nadzieję na taki obrót spraw dają niektóre z niedawnych orzeczeń sądowych. I tak np. w 1999 r. Sąd Okręgowy Stanów Zjednoczonych dla Północnego Okręgu Teksasu w San Angelo uznał, że federalny przepis, który w swym praktycznym zastosowaniu zakazuje innej osobie posiadania broni nie dlatego, że istnieją uzasadnione obawy, że osoba ta użyje tej broni do bezprawnych celów, lecz po prostu dlatego, że zostało wszczęte przeciwko niej postępowanie o rozwód – jest sprzeczny z II Poprawką (9). I choć Sąd Apelacyjny Stanów Zjednoczonych dla V Obwodu w Dallas uchylił to orzeczenie – uznając, że przepis zakwestionowany przez sąd niższej instancji jest rozsądny – to również on stwierdził, że gwarantowane przez II Poprawkę prawo do posiadania i noszenia broni jest prawem osób – a nie tylko stanów (10).

Prawo do posiadania broni w konstytucjach stanowych

I wreszcie, mówiąc o prawie do posiadania broni w Stanach Zjednoczonych nie można pominąć gwarancji tego prawa w konstytucjach stanowych. A choć w konstytucjach niektórych stanów (Kalifornii, Iowy, Marylandu, Minnesoty, New Jersey i Nowego Jorku) o prawie tym nie ma ani słowa, to inne gwarantują to prawo – niekiedy w sposób wyraźniejszy i bardziej jednoznaczny, niż federalna II Poprawka. Przytoczmy na koniec tego artykułu kilka stosownych przepisów:

Konstytucja Stanu Delaware (1987 r. ): „Każdy ma prawo do posiadania i noszenia broni w celu obrony siebie, swojej rodziny, domu i Stanu, oraz w celu polowania i rozrywki”.

Konstytucja Stanu Maine (1987 r): „Każdy obywatel ma prawo do posiadania i noszenia broni i prawo to nigdy nie będzie kwestionowane”.

Konstytucja Alaski (1994 r): „Osobiste prawo do posiadania i noszenia broni nie będzie zniesione lub ograniczone przez Stan, ani przez jego jednostki terytorialne”.

Konstytucja Stanu Wisconsin (1998): „Ludzie mają prawo do posiadania i noszenia broni dla bezpieczeństwa, obrony, polowania, rekreacji i innych legalnych celów” (11).

 

Przypisy:

 

1. Zob. decyzję Sądu Apelacyjnego Stanów Zjednoczonych dla VII Obwodu w sprawie Qullici versus Village of Morton Grove (1982)

 2. Zob. I Poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych: „Kongres nie może stanowić ustaw wprowadzających religię albo zabraniających swobodnego wykonywania praktyk religijnych; ani ustaw ograniczających wolność słowa lub prasy, albo naruszających prawo do spokojnego odbywania zebrań i wnoszenia do rządu petycji o naprawienie krzywd”.

3. Zob. IV Poprawka do Konstytucji: „Prawa ludu do nietykalności osobistej, mieszkania, dokumentów i mienia nie wolno naruszać przez bezzasadne rewizje i zatrzymanie; nakaz w tym przedmiocie można wystawić tylko wówczas, gdy zachodzi wiarygodna przyczyna potwierdzona przysięgą lub zastępującym ją oświadczeniem. Miejsce podlegające rewizji oraz osoby i rzeczy podlegające zatrzymaniu powinny być w nakazie szczegółowo określone”.

4. Zob. Poprawka V: „Nikt nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za zbrodnię główną lub inne hańbiące przestępstwo bez aktu oskarżenia uchwalonego przez wielką ławę przysięgłych z jej własnej inicjatywy lub na wniosek prokuratora, chyba że chodzi o sprawę dotyczącą lądowych lub morskich sił zbrojnych albo policji w czynnej służbie podczas wojny lub niebezpieczeństwa publicznego. Nie wolno też nikomu za to samo przestępstwo wymierzać dwukrotnie kary na życiu lub zdrowiu. Nikt nie może być zmuszony do zeznawania w sprawie karnej na swoją niekorzyść, ani tez zostać bez prawidłowego wymiaru sprawiedliwości pozbawiony życia, wolności lub mienia. Własność prywatną można przejąć na użytek publiczny tylko za sprawiedliwym odszkodowaniem”,

VI: „Przy ściganiu przestępstw przysługuje oskarżonemu prawo do szybkiego i publicznego procesu przed bezstronnym sądem przysięgłych tego stanu i okręgu, w którym przestępstwo zostało popełnione; określenie tego okręgu musi wynikać z wydanej uprzednio ustawy. Oskarżony ma też prawo do zawiadomienia o rodzaju i podstawie oskarżenia, do konfrontacji ze świadkami oskarżenia, wezwania do obowiązkowego stawiennictwa środków obrony oraz do pomocy prawnej przy obronie”,

VIII: „Nie wolno żądać nadmiernych kaucji ani wymierzać nadmiernych grzywien albo stosować kar okrutnych lub wymyślnych”,

IX: „Wymienienie w konstytucji określonych praw nie oznacza zniesienia lub ograniczenia innych praw, przysługujących ludowi” i

XIV §1: .”Każdy, kto urodził się lub naturalizował w Stanach Zjednoczonych i podlega ich zwierzchnictwu, jest obywatelem Stanów Zjednoczonych i tego stanu, w którym zamieszkuje. Żaden stan nie może wydawać ani stosować ustaw, które by ograniczały prawa i wolności obywateli Stanów Zjednoczonych. Nie może też żaden stan pozbawić kogoś życia, wolności lub mienia bez prawidłowego wymiaru sprawiedliwości ani odmówić komukolwiek na swoim obszarze równej ochrony prawa”.

5. Zob. decyzje Sądu Najwyższego USA w sprawach: Griswold versus Connecticut i Eisenstad versus Baird (środki antykoncepcyjne), Roe versus Wade (aborcja) i Lawrence versus Texas (stosunki homoseksualne)

6. Zob. decyzje w sprawach Texas versus Johnson i United States versus Eichmann

7. Odnośnie prawa do obrony koniecznej zob. mój artykuł z portalu Polska.pl „Uniewinnienie Elżbiety Borowik – kobiety, która zastrzeliła złodzieja kradnącego transformator”. Radykalne podejście do kwestii granic tego prawa przedstawione jest w artykule Krzysztofa „Critto” SobolewskiegoPrzeciw istnieniu „granic obrony koniecznej” – podejście wolnościowe”.

8. Podobną argumentację można znaleźć w moich tekstach, m.in. „Od  zakazu „mowy nienawiści do totalitaryzmu i tyranii: o logice praw przeciwko „hate speech”, „Co nie usprawiedliwia zakazów (m.in.) pornografii i ‘hate speech?’”, oraz „Internet bezpieczny, czy wolny? (a może i taki, i taki?)”.

Zob. też zdanie odrębne sędziego Sądu Najwyższego USA Olivera Wendella Holmesa w sprawie Gitlow versus New York (1925) (dotyczącej „kryminalnej anarchii” – tj. wyrażenia poglądu, że rząd powinien zostać obalony siłą lub w jakikolwiek sprzeczny z prawem sposób): „Powiedziane tu zostało, że ten manifest był czymś więcej, niż tylko teorią, że stanowił on podżeganie. Każda idea jest podżeganiem. Sama z siebie prosi się o uwierzenie w nią - i jeśli się w nią uwierzy, to staje się podstawą działań, chyba, że jakieś inne przekonanie przeważy nad nią, lub brak energii zdusi jej rozwój w samym momencie jej narodzin. Jedyną różnicą między wyrażeniem opinii a podżeganiem w węższym sensie tego słowa jest entuzjazm mówcy dla spodziewanego rezultatu”. Zob. ponadto zdanie zbieżne sędziego Louisa Brandeisa w sprawie Whitney versus California (1927) (dotyczącej skazania za udział w partii komunistycznej jako organizacji propagującej przemoc): „Każda krytyka istniejącego prawa zwiększa w jakimś stopniu prawdopodobieństwo, że dojdzie do jego złamania” oraz opinię Sądu Apelacyjnego dla V Obwodu w sprawie Herceg versus Hustler Magazine, Inc. (1987): „Konstytucyjna ochrona wolności słowa i prasy nie opiera się na naiwnym przekonaniu, że mowa nie może prowadzić do zła, ale na wierze w to, że korzyści, jakie społeczeństwo osiąga dzięki swobodnemu przepływowi i wymianie idei przeważają nad kosztami, jakie ponosi ono wskutek otrzymywania nagannych czy niebezpiecznych idei”.

9. Zob. decyzję w sprawie UNITED STATES OF AMERICA v. TIMOTHY JOE EMERSON

10. Zob. decyzję Sądu Apelacyjnego w tej samej sprawie

11. Odnośnie II Poprawki do Konstytucji USA i prawa do posiadania broni w konstytucjach stanowych zob. też Sources on the Second Amendment and Rights to Keep and Bear Arms in State Constitutions. Autorem tego obszernego opracowania jest Eugene Volokh – profesor prawa na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles.

 

Niniejszy artykuł – pisany przeze mnie na portal Polska.pl (prowadzony wówczas przez Naukową i Akademicką Sieć Komputerową w Warszawie) w bodaj 2006 r. - warto uzupełnić o informację, że w wydanym w dniu 26 czerwca 2008 r. orzeczeniu w sprawie District of Columbia v. Heller Sąd Najwyższy USA orzekł, iż II Poprawka do Konstytucji chroni prawo obywateli do posiadania broni na obszarach bezpośrednio zarządzanych przez władze federalne, takich, jak stołeczny Dystrykt Kolumbii. W wydanym dwa lata później wyroku w sprawie McDonald v. City of Chicago stwierdzone zostało, że do respektowania prawa obywateli do posiadania i noszenia broni zobligowane są także władze stanów. Ze wspomnianych orzeczeń jednoznacznie więc wynika, że prawo do posiadania i noszenia broni jest obecnie w USA – inaczej, niż w momencie pisania tego tekstu – konstytucyjnie chronionym prawem obywatelskim. Nie znaczy to jednak, że jest to prawo nieograniczone – jak stwierdzone zostało w decyzji w sprawie District of Columbia v. Heller nie jest to prawo do posiadania i noszenia jakiejkolwiek broni w jakikolwiek sposób i w jakimkolwiek celu. Sąd Najwyższy USA stwierdził w tym orzeczeniu, że uznanie, iż konstytucja chroni prawo ludzi do osobistego posiadania i noszenia broni nie powinno być interpretowane jako rzucające wątpliwość na konstytucyjność istniejących od dawna zakazów posiadania broni przez osoby karane za przestępstwa (w każdym razie te określane mianem felony) i umysłowo czy psychicznie chore, czy zakazów noszenia broni w takich miejscach, jak szkoły lub budynki rządowe, a także regulacji określających warunki handlu bronią. Zob. na ten temat informacje w artykule o decyzji w sprawie District of Colulmbia v. Heller.  

 

 

Strona główna