Bartłomiej Kozłowski

Niezwykły wyrok sądu w Teksasie: 10 lat zakazu zachodzenia w ciążę

 

Żadne sądy na świecie nie słyną tak bardzo z dziwacznych – przynajmniej jak na nasze przyzwyczajenia - wyroków, jak sądy amerykańskie. Największym chyba wśród amerykańskich sędziów mistrzem w wydawaniu takich właśnie, kuriozalnych orzeczeń, był teksański sędzia pokoju Roy Bean (1), który m.in. skazał nieżywego człowieka na 40 dolarów grzywny za noszenie ukrytej broni (tyle, ile miał on w kieszeni), a także uniewinnił zabójcę chińskiego robotnika, motywując swą decyzję tym, że jakkolwiek prawo zakazuje morderstw, to nic nie mówi o zabijaniu Chińczyków. Inny amerykański sędzia, orzekając w sprawie o spalenie czyjegoś domu przez piorun, zasądził odszkodowanie od Pana Boga. Podobnych przykładów było pewnie znacznie więcej (2).

Niedawno, bo we wrześniu 2008 roku nader osobliwy – przynajmniej na pierwszy rzut oka – wyrok wydał sędzia Charles Baird z 299 Sądu Okręgowego w stanie Texas: orzekając w sprawie 21 letniej Felicji Salazar, która przyznała się do tego, że nie chroniła swej 19 miesięcznej córeczki przed brutalnym biciem jej przez swego partnera, a jej ojca, Roberta Alvarado i nie wezwała do niej pomocy medycznej – mimo, że skutkiem owego pobicia były ciężkie obrażenia ciała, w tym m.in. złamane kości – oprócz nałożenia na nią kary 100 godzin prac społecznych i obowiązku odbycia konsultacji psychologicznych zakazał jej przez 10 lat… zachodzić w ciążę.

O takiej decyzji organu wymiaru sprawiedliwości nie słyszał wcześniej chyba nikt z czytelników tego artykułu. I faktycznie – co, jak co, ale kara zakazu zachodzenia w ciążę wydaje się czymś zupełnie bez precedensu.

Rzeczywiście aż tak dziwny?

A jednak – wystarczy zastanowić się przez chwilę, by dojść do wniosku, że tego w istocie rzeczy rodzaju postanowienia każdego dnia wydają sądy nie tylko w Teksasie i w ogóle w Stanach Zjednoczonych, ale we wszystkich krajach świata. Jeśli sąd skazuje jakąś osobę na – dajmy na to – dziesięć lat więzienia, to w istocie rzeczy skazuje ją na to, że przez te 10 lat osoba ta nie zajdzie, lub – gdy jest mężczyzną – nie spowoduje zajścia innej osoby w ciążę. Jeśli skazuje jakąś osobę na dożywocie, to w gruncie rzeczy postanawia o tym, że osoba ta nie zajdzie w ciążę – lub nie spowoduje zajścia w ciążę – już nigdy więcej w życiu. To prawda, że zasadniczym celem zamknięcia jakiejś osoby w więzieniu nie jest uniemożliwienie jej zajścia – bądź spowodowania zajścia – w ciążę, ale praktyczny efekt takiego postępowania jest m.in. właśnie taki. (3)

Zgodny z prawem stanowym

Poza tym, decyzja 299 Sądu Okręgowego w sprawie Felicji Salazar może się wydawać naprawdę rozsądna. Po pierwsze, decyzja ta wydaje się całkowicie zgodna z wewnętrznym prawem Teksasu, które daje sędziemu praktycznie nieograniczoną władzę, jeśli chodzi o określenie warunków, pod którymi postępowanie karne zostanie umorzone, lub zostanie zawieszona bądź nie wymierzona kara, jaką za popełnienie danego przestępstwa przewidują „normalne” przepisy prawa.

Nawet 99 lat

Zgodnie z artykułem („section”) 22.04. kodeksu karnego Teksasu, przestępstwo, które popełniła Felicja Salazar – spowodowanie ciężkich obrażeń u dziecka, osoby w wieku powyżej 65 lat lub osoby niepełnosprawnej, w tym, również poprzez zaniechanie (w przypadku, gdy dana osoba ma prawny obowiązek zapobiegnięcia takiemu skutkowi) stanowi zbrodnię pierwszego stopnia, zagrożoną karą od 5 do 99 lat pozbawienia wolności, jeśli czyn taki popełniony został celowo albo świadomie, lub zbrodnię drugiego stopnia, zagrożoną karą pozbawienia wolności od lat 2 do 20, jeśli został popełniony wskutek rażącej lekkomyślności (4).

Można by ją zamknąć – tylko po co?

Zgodnie z surowym niewątpliwie teksaskim prawem Felicja Salazar za bezczynność wobec znęcania się nad swoim dzieckiem mogłaby więc na długie lata trafić za kratki. Z drugiej jednak strony, zamykanie w więzieniu osoby, której jedną winą było to, że nie chroniła swej córeczki przed biciem jej przez swego życiowego partnera nie byłoby – jak słusznie uznał sędzia Baird – rzeczą rozsądną. Felicja Salazar nie jest osobą groźną dla społeczeństwa. Nawet największy zwolennik czysto retrybucyjnych teorii wymiaru kary nie uznałby też zapewne, że bezwzględne, a zwłaszcza długotrwałe pozbawienie wolności byłoby w jej przypadku sprawiedliwą odpłatą za wyrządzone zło. Generalnie rzecz biorąc, zarówno organy wymiaru sprawiedliwości, jak i tzw. ogół społeczeństwa patrzą się na sprawców przestępstw popełnionych wskutek zaniechania łagodniejszym zazwyczaj okiem, niż na tych, którzy dokonują zakazanych prawem czynów w sposób „aktywny”.

Adekwatny (na pierwszy  rzut oka) środek

Jedyną osobą, której Felicja Salazar może wyrządzić szkodę jest – jak się wydaje – jej ewentualne przyszłe dziecko. I co więcej - prawdopodobieństwo, że swojemu przyszłemu dziecku – jeśli będzie je miała – wyrządzi ona krzywdę, jest na zdrowy rozum bardzo wysokie. Zamknięcie Felicji Salazar w więzieniu mogłoby oczywiście zapobiec realizacji takiego zagrożenia – bo tak długo, jak przebywałaby ona w zakładzie karnym, żadnego dziecka według wszelkiego prawdopodobieństwa by ona nie miała – ale nikogo nie skazuje się na karę więzienia tylko po to, by nie miał potomka. Znacznie bardziej, niż kara pozbawienia wolności adekwatnym środkiem osiągnięcia niewątpliwie istotnego celu, jakim jest zapobieżenie wyrządzeniu przez Felicję Salazar krzywdy jej przyszłemu dziecku wydaje się właśnie zakazanie jej zachodzenia w ciążę – pod groźbą kary za „obrazę sądu” w przypadku, gdyby ten zakaz złamała.

Jeśli można surowiej, to można też (chyba) łagodniej

W sprawie Felicji Salazar przychodzi do głowy zasada „jeśli można więcej, to można także mniej”. Jeśli więc sędzia Baird niewątpliwie mógł – bo prawo mu na to pozwalało – skazać Felicję Salazar na np. 10 lat więzienia – podczas których to 10 lat Felicja Salazar niewątpliwie nie miałaby kolejnego dziecka, to z jakiego powodu miałby on nie móc zakazać jej przez 10 lat posiadania kolejnego dziecka, bez pozbawiania jej całej reszty wolności osobistej, której utrata byłaby oczywistą konsekwencją zgodnego w tym przypadku z prawem wymierzenia kary o charakterze izolacyjnym?

Wyrok mimo wszystko niezwykły

Jednak, to  nie drastycznie surowa kara np. 10 lat pozbawienia wolności, ale bez wątpienia o wiele łagodniejsza kara 10 lat zakazu zachodzenia w ciążę wywołała wśród Amerykanów (i zwłaszcza amerykańskich prawników) spory i emocje. Owe spory i emocje mogą się wydawać cokolwiek paradoksalne – zważywszy, że sankcja polegająca wyłącznie na zakazie zachodzenia w ciążę jest bez wątpienia sankcją łagodniejszą od zamknięcia w więzieniu na czas równie długi, jak ten, na który został wydany taki zakaz – ale „coś” niewątpliwie w nich jest. Kara pozbawienia wolności – generalnie rzecz biorąc – jest bowiem normalną (co nie znaczy, że zawsze – i może nawet zwykle - słuszną) metodą reagowania na przestępstwa. Zakazanie całkowicie skądinąd wolnej osobie zachodzenia w ciążę czym jak czym, ale zwykłą reakcją wymiaru sprawiedliwości na popełnione przestępstwo z pewnością nie jest.

Argumenty przeciw wyrokowi

Jakie argumenty można wysunąć przeciwko decyzji sędziego Charlesa Bairda, zakazującej Felicji Salazar przez 10 lat zachodzić w ciążę?

Jak już wspomniałem, powody, dla których sędzia Baird zakazał Felicji Salazar zachodzić w ciążę są niewątpliwie nader poważne i bez wątpienia też wydany przez niego zakaz jest bardziej adekwatnym środkiem zapobieżenia bardzo prawdopodobnej, jak się wydaje szkodzie, jaką byłoby wyrządzenie przez Felicję Salazar krzywdy jej ewentualnemu, przyszłemu dziecku, niż skazanie jej na karę więzienia, która w jej przypadku byłaby skądinąd prawnie dopuszczalna.

Nie znaczy to jednak, że wspomniany tu zakaz nie jest problematyczny. Przede wszystkim bowiem, są poważne wątpliwości co do możliwości, a także konsekwencji jego wyegzekwowania.

Co z nią zrobić, jak jednak zajdzie w ciążę?

Wyobraźmy sobie, że Felicja Salazar złamie nałożony na nią zakaz i zajdzie w ciążę. Co zrobić w takiej sytuacji? W Stanach Zjednoczonych, gdzie częścią kultury politycznej i prawnej jest wysoki szacunek dla sędziów i sądów „obraza sądu” – która może polegać np. na niepodporządkowaniu się decyzji wydanej przez sąd – jest poważnym przestępstwem. Zgodnie z normalnymi regułami gry, p. Salazar powinna w takim wypadku trafić za kratki. Ale co z jej dzieckiem? Więzienie to nie jest najlepsze miejsce na przygotowanie się do urodzenia, a następnie urodzenie i wychowywanie dziecka. To prawda oczywiście, że p. Salazar powinna ponieść konsekwencje złamania sądowego zakazu zachodzenia w ciążę, gdyby go rzeczywiście złamała, ale konsekwencji złamania tego zakazu nie powinno ponosić jej dziecko, które niczemu w takim przypadku nie byłoby winne.

Czy to nie zmuszanie do aborcji?

Istnieje też inna możliwość: Felicja Salazar zajdzie w ciążę i chcąc zapobiec temu, by fakt ten doszedł do wiadomości sądu, zdecyduje się na aborcję. Miałaby oczywiście do tego pełne prawo – zgodnie z będącym wciąż obowiązującym precedensem orzeczeniem Sądu Najwyższego USA w sprawie Roe v. Wade z 1973 r. – władze nie mogą zabronić kobiecie usunięcia ciąży – bez względu na powody, z jakich chciałaby ona to zrobić (możliwe jest to dopiero w trzecim trymestrze ciąży, a i wówczas aborcja musi być dopuszczalna, jeśli jest konieczna dla ratowania życia lub zdrowia kobiety). Ale zupełnie czym innym jest pozostawienie kobiecie prawa wyboru w kwestii tego, czy chce urodzić dziecko, czy przerwać ciążę, a zmuszanie jej do poddania się aborcji. W istocie rzeczy, trudno wyobrazić sobie coś bardziej obrzydliwego od zmuszania kobiety do usunięcia ciąży pod groźbą kary. Jeśli decyzja sędziego Bairda jest równoznaczna ze zmuszaniem Felicji Salazar do przerwania ewentualnej ciąży, to decyzja ta jest moralnie nie do przyjęcia zarówno dla tych, którzy (jak autor tego artykułu) uważają, że kobieta powinna mieć prawną swobodę w kwestii tego, czy urodzić dziecko, czy przerwać ciążę, jak i dla tych, którzy uważają, że aborcja jest złem, którego prawo nie powinno tolerować.

Jest sposób, by temu zapobiec?

Felicja Salazar oczywiście nie musi zajść w ciążę w ciągu 10 lat, w którym to czasie, zgodnie z decyzją sądu, nie ma ona do tego prawa. Na zdrowy rozum można też przypuszczać, że wydany na nią zakaz istotnie zmniejsza prawdopodobieństwo, że Felicja Salazar faktycznie zajdzie w ciążę – co mogłoby spowodować kłopotliwe zarówno dla niej, jak i dla jej dziecka i wreszcie dla wymiaru sprawiedliwości konsekwencje, o jakich wspomniałem powyżej. Ale zmniejszenie prawdopodobieństwa zajścia w ciążę  nie oznacza przecież eliminacji takiej możliwości. Jak realizacji takiego „niebezpieczeństwa” można zapobiec w największym stopniu?

Ceausescu się przypomina

Otóż – pomijając w sposób oczywisty niedopuszczalne możliwości, takie jak np. przymusowa sterylizacja (która byłaby nieuzasadniona choćby z tego powodu, że sąd zakazał p. Salazar zachodzić w ciążę przez 10 lat, a nie przez resztę życia) przychodzą tu na myśl dwa rozwiązania. Pierwszym z nich jest zobowiązanie Felicji Salazar do comiesięcznego poddawania się badaniom lekarskim, których celem byłoby wykrycie ewentualnej ciąży – pod groźbą kary za „obrazę sądu” w przypadku niezgłoszenia się na takie badania. Drugim, znacznie bardziej radykalnym rozwiązaniem, byłoby wprowadzenie do ciała Felicji Salazar urządzenia, które fizycznie uniemożliwiałoby jej zajście w ciążę. Sądzę jednak, że ani jedno ani drugie rozwiązanie nie znalazłoby wielu zwolenników. Pierwsze z nich cokolwiek przypominałoby praktyki znane z Rumunii za rządów Nicolae Ceausescu, gdzie kobiety były zmuszane do poddawania się regularnym badaniom na okoliczność tego, czy przypadkiem nie są w ciąży (której przerywanie – z uwagi na to, że Ceausescu chciał stworzyć wielki naród – było tam surowo zabronione), drugie stanowiłoby przymusową, drastyczną ingerencję w integralność cielesną jednostki, którą amerykańskie sądy od dziesiątków czasu uważają za sprzeczną z Konstytucją (5) i która nie wydaje się dopuszczalna w państwie minimalnie choćby szanującym ludzkie wolności i prawa.

Czy taki wyrok mógłby (choćby teoretycznie) zapaść w Polsce?

Nie ma więc dobrego rozwiązania w sprawie Felicji Salazar. Zamknięcie jej w więzieniu – choć dopuszczalne z prawnego punktu widzenia – byłoby bezsensowne, zakazanie jej zachodzenia w ciążę jest być może jeszcze gorsze. Ale niech już Amerykanie martwią się, co z tym fantem zrobić. Na koniec tego tekstu warto może jednak zadać pytanie, czy taki wyrok, jaki zapadł w sprawie Felicji Salazar mógłby zostać wydany w Polsce? Otóż, jak mówi artykuł 72 § 1 ust. 8 kodeksu karnego, sąd, zawieszając wykonanie kary może zobowiązać skazanego do innego (niż wymienione w pozostałych ustępach tego przepisu) stosownego postępowania w okresie próby, jeżeli może to zapobiec popełnieniu ponownie przestępstwa. Kwestię tego, czy zakaz zachodzenia w ciążę może być zobowiązaniem do stosownego postępowania, mogącego zapobiec ponownemu popełnianiu przestępstwa (np. na szkodę ewentualnego, przyszłego dziecka) pozostawiam rozwadze czytelników.

 

Przypisy:

1.      Zob. też mój artykuł na jego temat (napisany w 2006 roku).

2.      Wspomnieć tu można choćby niedawną sprawę przeciwko Bogu, jaką wytoczył stanowy senator z Neberaski Ernie Chambers. Złożony przez niego pozew został jednak oddalony w oparciu o argument, że nie udało się ustalić adresu Pozwanego i w prawidłowy sposób zawiadomić Go o sprawie.

 

3.      To jednak nie jest – przyznam – do końca tak. Przypadki tego rodzaju, że kobieta siedząca w więzieniu zajdzie w ciążę się zdarzają – o czym świadczy choćby fakt, że w ciążę ze strażnikiem więziennym zaszła Katarzyna P., żona również aresztowanego Marcina Plichty, szefa Amber Gold. Niemniej jednak, o ile nie jest tak, że uwięzienie danej osoby ze 100% pewnością gwarantuje, że dana osoba – tak długo, jak przebywa w więzieniu – nie zajdzie w ciążę, ani nie stanie się sprawcą ciąży, to mimo wszystko – na zdrowy rozum można twierdzić – wydatnie zmniejsza prawdopodobieństwo takiego biegu wydarzeń.  

 

4.      Zob. Title .3 Punishments

 

5.      Zob. sprawę Skinner v. Oklahoma (1942), gdzie Sąd Najwyższy USA unieważnił stanową ustawę przewidującą możliwość przymusowej sterylizacji osób co najmniej trzykrotnie skazanych za przestępstwa będące wynikiem „moralnej podłości”. Przymusowa sterylizacja nie zawsze jednak była uważana w Stanach Zjednoczonych za naruszenie Konstytucji: przykładowo, w 1927 roku Sąd Najwyższy USA w sprawie Buck v. Bell zatwierdził ustawę stanu Wirginia przewidującą przymusową sterylizację osób upośledzonych umysłowo. Uzasadnienie decyzji sądu, napisane przez wybitnego skądinąd prawnika, jakim był Oliver Wendell Holmes było krótkie: trzy pokolenia imbecylów wystarczą.

 

Ponieważ decyzję teksaskiego sądu zakazującą Felicji Salazar zachodzenia w ciążę potraktowałem jako po prostu prawną ciekawostkę, w niniejszym artykule nie wdawałem się w rozważania na temat tego, czy decyzja ta była, czy też nie była zgodna z amerykańską konstytucją – zainteresowanych tym problemem odsyłam do artykułu Sherry J. Colb A Judge Orders a Woman Not to Have Children While On Probation: Did He Violate Her Rights? – z którego zresztą dowiedziałem się o całej tej historyjce.

 

 

Strona główna