Bartłomiej Kozłowski

Czy za zabójstwo kwalifikowane (morderstwo) powinna grozić kara co najmniej 25 lat więzienia?

Artykuł ten jest uzupełnioną wersją tekstu opublikowanego pierwotnie (pod innym tytułem) w ramach działu Kartka z kalendarza na portalu Polska.pl.

 

Spośród wielu wartości generalnie cenionych przez cywilizowane społeczeństwa chyba żadna nie jest uznawana za wymagającą tak silnej ochrony, jak życie ludzkie. Na straży tej wartości stoją powszechnie przyjęte przekonania moralne, chronią ją też przepisy prawne – przewidujące nadzwyczaj surowe kary dla tych, którzy dopuszczają się czynów skutkujących, czy mogących skutkować śmiercią człowieka

Umyślne zabójstwo – a przynajmniej niektóre postacie umyślnego zabójstwa – chyba wszędzie jest przestępstwem zagrożonym najwyższym wymiarem kary przewidzianym przez system prawny danego kraju. W większości współczesnych państw grozi za nie kara dożywotniego więzienia, a tam, gdzie kara ta jeszcze obowiązuje – również kara śmierci.

Podobnie też jest w Polsce – według artykułu 148 §1 i 148 §2 obowiązującego kodeksu karnego zabicie człowieka jest zbrodnią, za popełnienie której sąd może wymierzyć karę nawet dożywotniego pozbawienia wolności.

Różne zabójstwa, różni zabójcy

Zabójstwo zabójstwu jest jednak nierówne. Poszczególne przypadki zbrodni przeciwko życiu różnią się między sobą okolicznościami i motywacją, różni są też pod względem osobowości i perspektyw resocjalizacji ich sprawcy. Dlatego też polskie prawo co najmniej od czasów kodeksu karnego z 1932 r. nie przewiduje jakiejś jednej, możliwej kary za umyślne pozbawienie kogoś życia, lecz daje sądom orzekającym w sprawach o zabójstwa możliwość ustalenia jej wysokości w dość szerokich granicach.

Za zabójstwo z zawieszeniem?

Granice te najszerzej zakreślone były przez kodeks karny z 1932 r. – według artykułu 225 §1 tego kodeksu umyślne zabójstwo zagrożone było karą więzienia na czas nie krótszy od lat 5 (tj. do 15 lat), karą dożywotniego więzienia lub karą śmierci. Trzeba zauważyć, że takie zakreślenie granic możliwego wymiaru kary za umyślne zabójstwo umożliwiało sądowi – w przypadku zastosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary – wymierzenie za umyślne zabójstwo (nie będące przy tym np. zabójstwem w afekcie – za które zgodnie z art. 225 §2 groziła kara od pół roku do 10 lat więzienia) kary pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania.

Nie mając dostępu do stosownych źródeł trudno jest powiedzieć, czy takie „zawieszone” wyroki w jakichkolwiek sprawach o zabójstwa (albo np. usiłowania zabójstw) w ogóle zapadały – wystarczy powiedzieć, że z przepisów kodeksu karnego z 1932 r. wynika, że sądy – teoretycznie rzecz biorąc – miały prawo sięgać również do takich właśnie sankcji.

Prawo z okresu PRL

Kodeks karny z 1969 r. podniósł dolną granicę kary za zabójstwo do 8 lat pozbawienia wolności. Tym samym absolutnie niemożliwe stało się wymierzenie za umyślne zabójstwo (nie będące tzw. zabójstwem uprzywilejowanym) kary z warunkowym zawieszeniem jej wykonania – najwyższa kara za przestępstwo umyślne w przypadku której sąd mógł zawiesić jej wykonanie wynosiła (tak samo, jak obecnie) dwa lata więzienia, zaś najniższa kara, jaką sąd mógł wymierzyć z zabójstwo w przypadku jej nadzwyczajnego złagodzenia wynosiła 2 lata i 8 miesięcy.

Ponadto zakres czynów uznawanych za przestępstwa z art. 148 §1 („Kto zabija człowieka”) uległ – w porównaniu ze stanem prawnym obowiązującym pod rządami kodeksu z 1932 r. - pewnemu rozszerzeniu. Stało się to na skutek zmiany przepisu o tzw. zabójstwie w afekcie. O ile bowiem według kodeksu karnego z 1932 r. sam fakt, że zabójstwo dokonane zostało pod wpływem „silnego wzruszenia” wystarczył, by zabójstwo takie kwalifikowane było jako przestępstwo określone we wspomnianym już art. 225 §2 – a więc zagrożone karą maksymalnie 10 lat więzienia - to kodeks karny z 1969 r. postawił dodatkowo wymóg, by „silne wzburzenie” w wyniku którego doszło do zabójstwa, było „usprawiedliwione okolicznościami”.

Tak więc zabójstwa w oczywistym nawet afekcie – który zdaniem sądu nie był jednak usprawiedliwiony okolicznościami (czyli np. jakimś rażąco aspołecznym zachowaniem ofiary) – stały się z prawnego punktu widzenia zabójstwami zwykłymi, zagrożonymi karą od 8 do 15 lat więzienia, karą 25 lat pozbawienia wolności – a nawet ( teoretycznie rzecz biorąc) karą śmierci.

Prawo prawie takie samo

Obowiązujący obecnie kodeks karny z 1997 r. zachował w znacznej mierze rozwiązania przyjęte w kodeksie obowiązującym poprzednio. Przepis o zabójstwie ma nawet ten sam numer porządkowy – w obu kodekach jest to artykuł 148.

Art. 148 §1 obecnego kodeksu karnego mówi, że „kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności”. Jedyną zmianą w stosunku do kodeksu z 1969 r. jest więc tu zmiana zagrożenia karą – wynikająca ze zniesienia kary śmierci i zastąpienia jej karą dożywotniego więzienia. Identycznie, jak w kodeksie z 1969 r. sformułowany jest przepis dotyczący tzw. zabójstwa w afekcie: według art. 148 §4 ten „kto zabija człowieka pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”.

Nowe rozwiązanie

Nieznanym wcześniejszym kodeksom rozwiązaniem, jakie pojawiło się w kodeksie karnym z 1997 r., jest wprowadzenie przepisu o tzw. zabójstwie kwalifikowanym, lub - jak kto woli – morderstwie. Chodzi tu o zabójstwo:

Zabójstwo kwalifikowane karane jest surowiej, niż zwykłe zabójstwo umyślne. Według pierwotnej wersji art. 148 §2 obecnego kodeksu karnego zbrodnia ta była zagrożone karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, karą 25 lat pozbawienia wolności lub karą dożywotniego pozbawienia wolności. Warto zauważyć, że tak wysokie dolne zagrożenie w kodeksie karnym z 1969 r. w ogóle nie występowało – najwyższe dolne zagrożenie karą za przestępstwo w kodeksie obowiązującym poprzednio wynosiło 10 lat więzienia (za zdradę ojczyzny i zamach na funkcjonariusza publicznego albo działacza politycznego w celu wrogim PRL).

Jeszcze ostrzej

Jednak szukający poklasku wśród opinii publicznej politycy uznali, że nawet tak wysokie zagrożenie karą za zbrodnie określane mianem zabójstw kwalifikowanych jest za niskie. 27 lipca 2005 r. Sejm – jeszcze ten, w którym blisko połowę mandatów miał Sojusz Lewicy Demokratycznej – na wniosek klubu parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość w sposób nader wątpliwy z punktu widzenia określonej przez Konstytucję i swój własny regulamin procedury uchwalania ustaw znowelizował art. 148 §2 kodeksu karnego. Zgodnie z przyjętą wówczas – i następnie podpisaną przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego – wersją tego przepisu, każdy „kto zabija człowieka

  1. W sposób szczególnie okrutny
  2. W związku z wzięciem zakładnika , zgwałceniem, albo rozbojem;
  3. W wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie;
  4. Z użyciem broni palnej lub materiałów wybuchowych;

Podlega karze 25 lat pozbawienia wolności lub karze dożywotniego pozbawienia wolności”.

W wyniku nowelizacji art. 148 §2 automatycznej zmianie uległa treść art. 148 §3, zgodnie z którym karze określonej w art. 148 §2 podlega ten, kto jednym czynem zabija więcej niż jedną osobę lub był wcześniej prawomocnie skazany za zabójstwo – sprawcy zabójstw innych, niż pojedyncze oraz karani już wcześniej za zabójstwo, którzy dokonali zabójstwa po wejściu w życie nowej wersji art. 148 §2 k.k. mogą być obecnie skazywani na dwie tylko kary: 25 lat więzienia albo dożywocie.

W ten sposób po raz pierwszy od przeszło 60 lat pojawił się w polskim prawie karnym przepis nie dający sądowi prawie żadnej możliwości wyboru wymiaru kary w przypadku uznania kogoś winnym popełnienia określonego w nim przestępstwa. Owym wcześniejszym przypadkiem przepisu karnego przewidującego tylko jedną karę za określone w nim przestępstwo był artykuł 1 osławionego Dekretu o wymiarze kary dla faszystowsko – hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz zdrajców Narodu Polskiego (dekret ten – w cokolwiek zmienionej w stosunku do oryginału wersji poniekąd wciąż obowiązuje) który przewidywał, że każdy, kto „działając na rękę władzy okupacyjnej niemieckiej

podlega karze śmierci”.

Jeden zaskarżył, drugi wycofał

O wspomnianej nowelizacji art. 148 §2 kodeksu karnego mówiło się i pisało w 2006 r. całkiem sporo. Zainteresowanie środków masowego przekazu tym przepisem było wynikiem działań podjętych w związku z nim przez Rzeczników Praw Obywatelskich. Sprawujący tą funkcję do 15 lutego 2006 r. Andrzej Zoll zaskarżył art. 148 §2 k.k. do Trybunału Konstytucyjnego, zarzucając mu m.in. naruszenie konstytucyjnej zasady sądowego wymiaru kary. Jego następca Janusz Kochanowski – który jeszcze na długo przed objęciem obecnego stanowiska krytykował uchwalony w 1997 r. kodeks karny jako zbyt łagodny dla przestępców - wniesioną przez swego poprzednika skargę wycofał. Według obecnego rzecznika przewidziany przez prawo wymiar kary za morderstwo jest wyłącznie kwestią polityki karnej, której określenie należy do ustawodawcy i do której Trybunał Konstytucyjny nie powinien się wtrącać.

Trybunał Konstytucyjny został więc chwilowo pozbawiony możliwości zadecydowania o tym, czy obecna wersja art. 148 §2 k.k. jest zgodna z konstytucją. Sprawa konstytucyjności tego przepisu za jakiś czas pojawi się jednak ponownie na jego wokandzie: w listopadzie 2006 r. przepis ten zaskarżyła do Trybunału Naczelna Rada Adwokacka.
Zostawmy jednak w spokoju bezpośrednie rozważania nad kwestią zgodności art. 148 §2 k.k. z konstytucją: nad problemami tego rodzaju, co dokładnie powinno wynikać ze stwierdzeń, że „Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej” (art. 10 ust. Konstytucji), oraz że „Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd” (art. 45 ust. 1 Konstytucji) i nad problemem tego, czy wspomniany przepis narusza te zasady można by prowadzić długie dywagacje.

Czy to jest sprawiedliwe?

Nie odpowiadając bezpośrednio o zgodności art. 148 §2 kodeksu karnego z obowiązującą ustawą zasadniczą można chyba jednak postawić pytanie, czy jest on prostu sprawiedliwy. Na temat ten można mieć bowiem spore wątpliwości.

Niektóre czyny kwalifikowane jako przestępstwa z art. 148 §2 są niewątpliwie najcięższymi zbrodniami, jakie zdarzają się w normalnym, cywilizowanym kraju w okresie pokoju. Zaryzykować można śmiało twierdzenie, że sprawcy wielu takich zbrodni nigdy nie powinni wyjść z więzienia – bądź w najlepszym razie powinni spędzić tam naprawdę długie lata.

Niekoniecznie jednak tyczy się to jednak wszelkich czynów, które trzeba by kwalifikować jako zbrodnie z art. 148 §2. Już na pierwszy rzut oka wątpliwość budzi objęcie tym przepisem wszelkich zabójstw dokonanych za pomocą broni palnej. Znaczna część takich zabójstw jest oczywiście typowymi morderstwami z premedytacją, ale przynajmniej niektóre z nich popełnianie są pod wpływem emocji – a nie podjętego z zimną krwią planowania. Zaś sam fakt, że zabójstwo zostało dokonane w afekcie nie wystarcza – jak była mowa już wcześniej – do uznania je za tzw. zabójstwo uprzywilejowane, za które zgodnie z art. 148 §4 grozi maksymalnie 10 lat więzienia – „silne wzburzenie” musi być dodatkowo „usprawiedliwione okolicznościami”.

Dodatkowo - pojęcie okoliczności usprawiedliwiających silne wzburzenie, w wyniku którego doszło do zabójstwa interpretowane jest przez polskie sądy w sposób raczej niezbyt liberalny: przykładowo, któryś z sądów apelacyjnych, orzekając w sprawie mężczyzny, który zabił swoją kochankę pod wpływem emocji, które w nim się zagotowały w momencie, gdy zobaczył ją w łóżku z innym mężczyzną uznał, że powinien on zostać skazany za zwykłe zabójstwo, gdyż nawet, jeśli zarzuconego mu czynu dokonał pod wpływem silnego wzburzenia, to wzburzenie to nie było usprawiedliwione okolicznościami, ponieważ ofiara zabójstwa – jako osoba nie będąca z nim w związku małżeńskim – nie miała obowiązku być mu wierna.

Niewątpliwie, ktoś kto zabija swoją konkubinę w momencie, gdy zobaczy ją w sytuacji niedwuznacznej nie powinien być bezkarny – ale czy naprawdę konieczne jest posłanie go za kraty na minimum ćwierć wieku – jeśli takiego zabójstwa dokonałby za pomocą broni palnej? Podobnie, czy naprawdę na karę nie mniejszą, niż 25 lat więzienia zasługuje kobieta, która zastrzeliła znęcającego się nad nią przez wiele lat męża lub konkubenta – nawet, jeśli w jej działaniu był jakiś element premedytacji? Znowu, takie postępowanie nie może być w żadnym stopniu tolerowane, ale czy za coś takiego powinno grozić minimum 25 lat więzienia?

Związek – śliskie pojęcie

Pewną wątpliwość może też budzić objęcie artykułem 148 §2 wszelkich zabójstw dokonanych w związku z wzięciem zakładnika , zgwałceniem, albo rozbojem. Wątpliwość ta bierze się stąd, że pojęcie „związku” między zabójstwem, a wzięciem zakładnika, zgwałceniem czy rozbojem jest potencjalnie podatne na nadużycia – teoretycznie rzecz biorąc można sobie wyobrazić zakwalifikowanie jako zbrodni z art. 148 §2 zabójstwa kogoś, kto wziął zakładnika, albo zabójstwa gwałciciela czy sprawcy rozboju.

Niewątpliwie, autorzy art. 148 §2 nie mieli na myśli takich akurat zabójstw, ale mimo wszystko trudno zaprzeczyć jest temu, że każde tego typu zabójstwo ma jakiś związek z wzięciem zakładnika, zgwałceniem, albo rozbojem. Taka akurat interpretacja art. 148 §2 jest obecnie raczej mało prawdopodobna – ale co będzie, jeśli władze – w określonej sytuacji – postanowią np. radykalnie rozprawić się ze zjawiskiem samosądów? Czy w takiej akurat sytuacji nie pojawi się pokusa sięgnięcia do takiej akurat wykładni tego przepisu?

Jak to jest gdzie indziej?

Zwolennicy zaostrzenia art. 148 §2 kodeksu karnego podnoszą często uwagę, że wielu krajach kwalifikowane postacie morderstwa zagrożone są wyłącznie dożywociem – i również karą śmierci – w przypadku tych krajów, gdzie ta ostatnia kara wciąż występuje. W stwierdzeniu tym jest oczywiście wiele prawdy – np. w kodeksach karnych poszczególnych stanów USA, a także w amerykańskim prawie federalnym za przestępstwo określane zwykle mianem „morderstwa I stopnia” grozi wyłącznie dożywocie – bądź (tam, gdzie kara ta istnieje i przy dodatkowych, obciążających okolicznościach) także kara śmierci (ustawodawstwo przewidujące za morderstwo wyłącznie karę śmierci zostało przez Sąd Najwyższy USA uznane za sprzeczne z Konstytucją). Podobnie rozwiązania występują też w prawie brytyjskim, fińskim, niemieckim i wielu innych krajów.

Rażący przepis

Odwołujący się do przykładów innych państw nie zauważają jednak, że istniejące w nich przepisy o kwalifikowanym morderstwie są zazwyczaj znacznie węższe, niż art. 148 §2 polskiego k.k. Przede wszystkim – przepisy takie tyczą się w pierwszym rzędzie morderstw wyjątkowo okrutnych i dokonanych z premedytacją (*). Zaś artykuł 148 §2 obejmuje również zabójstwa z tzw. zamiarem ewentualnym, zabójstwa w afekcie (jeśli afekt taki nie był usprawiedliwiony okolicznościami), zabójstwa dokonane w wyniku przekroczenia granic obrony koniecznej (jeśli nie zachodzi okoliczność określona w art. 25 §3, tj. przekroczenie granic obrony koniecznej w wyniku strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu), a także zabójstwa dokonane przez osoby, które w momencie jego popełnienia miały znacznie ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia swojego czynu lub pokierowania swoim postępowaniem.

Zgodnie z zasadami sformułowanymi w części ogólnej kodeksu karnego karom określonym w art. 148 §2 podlegają także ci, którzy jedynie usiłują dokonać tego typu zabójstw – względnie udzielają pomocnictwa w ich popełnieniu bądź do nich podżegają. Warto też zauważyć, że zdaniem specjalistów w dziedzinie prawa karnego przyjęta konstrukcja art. 148 §2 uniemożliwia sądowi, który uznał kogoś winnym popełnienia przestępstwa określonego w tym przepisie zastosowanie wobec niego np. nadzwyczajnego złagodzenia kary – choćby nawet wszelkie przesłanki, które normalnie stanowią uzasadnienie takiego właśnie złagodzenia kary w konkretnym przypadku występowały (wyobraźmy sobie przypadek kogoś, kto mając zamiar pozbawić kogoś życia, oddał do niego strzał z broni palnej, a następnie usiłował go ratować).

Uniemożliwienie zastosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary, objęcie sankcjami określonymi w art. 148 §2 sprawców zabójstw dokonanych z zamiarem ewentualnym oraz zabójstw dokonanych przy ograniczonej zdolności rozpoznania znaczenia swoich czynów lub pokierowania swoim postępowaniem – a także zabójstw de facto w afekcie (a nawet usiłowań takich zabójstw) przesądza o tym, że art. 148 §2 kodeksu karnego należy uznać za rażąco surowy – i dlatego niesprawiedliwy – przepis.

Mniej będą strzelać?

I na koniec jeszcze jedna uwaga. Zwolennicy zaostrzenia prawa karnego twierdzą, że surowe kary redukują przestępczość. Twierdzenia te są, jak wiadomo, przedmiotem zażartych dyskusji. W dyskusje na ten temat nie będziemy się tu wdawać – wystarczy powiedzieć, że uchwalona w 2005 roku wersja art. 148 §2 k.k. może być świetnym polem dla sprawdzenia „teorii odstraszania” w praktyce. Bardzo dobrym (choć oczywiście – też niedoskonałym) testem prawdziwości tezy, że surowe kary prowadzą do zmniejszenia liczby przestępstw może być np. porównanie liczby zabójstw dokonanych przy użyciu broni palnej przed i po wejściu w życie tego przepisu. Czy wprowadzenie prawa przewidującego za takie właśnie zabójstwa tylko dwie kary – 25 lat więzienia i dożywocie – spowoduje, że takich zabójstw będzie (a może już jest) mniej? Jakkolwiek trudno jest odpowiedzieć na pytanie „co by było, gdyby zabójstwo m.in. za pomocą broni palnej nie zostało zagrożone karą minimum 25 lat więzienia?” przedstawione na stronie internetowej Komendy Głównej Policji dane statystyczne dotyczące zmian liczby takich przestępstw w latach 2002 – 2007 wydają się pod tym względem wymowne:

                         Rok                Liczba zabójstw z użyciem broni palnej  

2002                              111

2003                              96

2004                              67

2005                              54

2006                              48

2007                              54

 

 

Jak łatwo zauważyć, nie tylko spadek liczby zabójstw dokonanych za pomocą broni palnej zaczął się jeszcze w tych czasach, kiedy zabójstwa takie zagrożone były karą co najmniej 12 (a nie 25) lat pozbawienia wolności, ale – co więcej – pod rządami pierwotnie obowiązującej wersji artykułu 148 §2 obecnego kodeksu karnego tempo tego spadku było bardziej intensywne, niż pod rządami jego nowszej, skrajnie już surowej, wersji. Oczywiście, ktoś mógłby twierdzić, że trzy lata, jakie upłynęły od momentu wprowadzenia do polskiego prawa karnego zasady, że pewne rodzaje umyślnych zabójstw – w tym m.in. zabójstwo przy użyciu broni palnej - zagrożone są trwającą co najmniej ćwierć wieku odsiadką za więziennym murem to zbyt krótki okres, by w oparciu o zgromadzone w nim dane można było z uczciwą dozą pewności ocenić, czy rozwiązanie takie rzeczywiście może przyczynić się do redukcji najgroźniejszych i wyrządzających pokrzywdzonym największą krzywdę przestępstw. Póki co jednak, żadnej pozytywnej korelacji między takim rozwiązaniem, a spadkiem liczby takich przestępstw nie widać. Brak takiej korelacji wydaje się dostatecznym powodem, by poprzeć zgłoszoną przez obecnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego propozycję usunięcia z kodeksu karnego obowiązującej obecnego sformułowania art. 148 §2 i zastąpienia go jego pierwotną wersją.

 

 

* Prawo amerykańskie zna jednak przestępstwo określane jako felony murder, które generalnie rzecz biorąc polega na tym, że ktoś, kto popełnia zbrodnię – taką, jak np. napad rabunkowy, wzięcie zakładnika, czy ucieczka z więzienia – w wyniku której ktoś ginie, odpowiada za morderstwo pierwszego stopnia (a więc zagrożone z reguły karą dożywotniego więzienia lub śmierci – jeśli ta ostatnia jest przewidziana przez ustawodawstwo danego stanu) – nawet, jeśli takie spowodowanie śmierci miało charakter czysto przypadkowy. O tym nader kontrowersyjnym, nie obowiązującym obecnie już nigdzie poza Stanami Zjednoczonymi rozwiązaniu zob. informację w Wikipedii.

 

 

Strona główna