Bartłomiej Kozłowski

 

Pierwsza Poprawka w działaniu: o wyroku Sądu Najwyższego Arizony w sprawie listu opublikowanego w gazecie Tucson Citizen (1).

 

Artykuł opublikowany pierwotnie (pod innym tytułem) w ramach działu Kartka z kalendarza na portalu Polska.pl.

 

Tzw. Pierwsza Poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych stanowi m.in., że „Kongres [….] nie może stanowić praw ograniczających wolność słowa lub prasy”.

W kilku umieszczonych na portalu Polska.pl tekstach poruszana jest kwestia zakresu wolności słowa istniejącego obecnie w Stanach Zjednoczonych. Ów szeroki zakres swobody wypowiedzi jest w pierwszym rzędzie wynikiem orzecznictwa sądów (w tym przede wszystkim federalnego Sądu Najwyższego), interpretujących tę właśnie I Poprawkę.

Warto w oparciu o konkretny przykład pokazać, jak amerykańskie sądy chronią prawo Amerykanów do swobodnego wypowiadania skrajnych, niepokojących i budzących społeczny sprzeciw poglądów. Przykładem tym będzie zapadłe w 2005 r. orzeczenie Sądu Najwyższego Arizony – zostało ono wybrane przez mnie z tego względu, że stanowi pokazowe wręcz zastosowanie wypracowanych w orzecznictwie federalnego Sądu Najwyższego zasad wobec niewątpliwie ekstremistycznej ekspresji.

Zabić pięciu pierwszych

A było tak. 2 grudnia 2003 r. wychodząca w mieście Tucson gazeta „Tucson Citizen” na jednej ze środkowych stron opublikowała list, który przysłał czytelnik Emory Metz Wright. Jego treść była – co tu dużo mówić – skrajna:

Możemy powstrzymać mordowanie amerykańskich żołnierzy w Iraku przez tych, którzy szukają zemsty lub chcą odzyskać władzę. Jak tylko zdarzy się morderstwo lub inne straszne wydarzenie,  powinniśmy udać się do najbliższego meczetu i zabić pięciu pierwszych muzułmanów, których spotkamy.

Przede wszystkim, to jest ‘święta wojna’  i jakkolwiek takie postępowanie nie jest uczciwe, ani sprawiedliwe, to może ono zakończyć trwający horror. Machiavelli miał rację. Na wojnie strach jest bardziej efektywną bronią, niż miłość i ostatecznym efektem takiego postępowania byłoby bardziej sprawiedliwe rozwiązanie dla obu stron, dające nam szansę na zbudowanie lepszego Iraku dla Irakijczyków”.

Reakcja na list

Publikacja wspomnianego listu wywołała liczne i bardzo krytyczne reakcje ze strony czytelników gazety. W ciągu tylko trzech dni – od 4 do 6 grudnia 2003 r. – na łamach „Tucson Citizen” opublikowanych zostało 21 listów, których autorzy wyrazili zdecydowany sprzeciw wobec wyrażonych przez p. Wright’a poglądów.

Niektórzy czytelnicy nie ograniczyli się jednak do czystej krytyki listu Wrighta. 13 stycznia 2004 r. dwaj mieszkający w Tucson muzułmanie – Aly W. Elleithee i Wali Yudeen S. Abdul Rahim złożyli w miejscowym sądzie (Superior Court of the State of Arizona in and for the County of Pima) pozew, w którym – w imieniu nie tylko swoim, ale także wszystkich mieszkających w Tucson wyznawców islamu - oskarżyli gazetę o napaść i umyślne wyrządzenie szkody emocjonalnej i zażądali wypłaty odszkodowania oraz zakazu podobnego postępowania w przyszłości.

Sprawa przyjęta

10 maja 2004 r. sąd I instancji – orzekając w postępowaniu wstępnym, mającym na celu ustalenie, czy sprawa nadaje się do rozpoznania w procesie z udziałem ławy przysięgłych – odrzucił oskarżenie „Tucson Citizen” o napaść, jako że pozywający nie przytoczyli żadnych faktów wskazujących na to, że postępowanie zaskarżonej przez nich gazety w sposób natychmiastowy naraziło ich na fizyczną szkodę. Do rozpoznania zakwalifikowana została natomiast skarga o wyrządzenie szkody emocjonalnej – rozpatrujący pozew sędzia stwierdził bowiem, że „rozsądni ludzie mogą mieć różne opinie co do tego, czy publikacja wspomnianego listu stanowiła ekstremalne i oburzające zachowanie, mogące być podstawą odpowiedzialności za wyrządzenie takiej szkody”. Oddalony został też wniosek o odrzucenie pozwu na podstawie I Poprawki – rozpatrujący sprawę sędzia stwierdził, że „publiczne groźby przemocy, mające na celu wywołanie natychmiastowego bezprawnego działania i mogące wywołać takie działanie” nie są chronione przez ten fragment Konstytucji.

Wydawca „Tucson Citizen” zaskarżył wspomniane orzeczenie w Sądzie Apelacyjnym Arizony, lecz ten odmówił rozpatrzenia sprawy. Nie odniósłszy sukcesu w sądzie II instancji pozwany odwołał się do Sądu Najwyższego Arizony. 24 marca 2004 r. w budynku wydziału prawa Uniwersytetu Stanu Arizona odbyła się rozprawa, podczas której obie strony sporu przedstawiły w sposób ustny swoje argumenty.

Jak Sąd Najwyższy Arizony rozumował

Wyrok został ogłoszony 1 lipca 2005 r. Sąd Najwyższy Arizony stwierdził w nim, że jakkolwiek z reguły nie rozpatruje odwołań od decyzji sądów niższej instancji wydanych w postępowaniu wstępnym, to jednak tym razem uczynił to bez wahania ze względu na wagę sprawy, dotyczącej wszak jednego z podstawowych praw konstytucyjnych.

Najbardziej interesujące jest jednak to, jak arizoński sąd rozpatrzył kwestię tego, czy I Poprawka wyklucza odpowiedzialność prawną za taką wypowiedź, jak opublikowanie listu propagującego mordowanie muzułmanów w odpowiedzi na zamachy terrorystyczne na żołnierzy amerykańskich w Iraku. Orzekając w tej kwestii, Sąd Najwyższy Arizony wyszedł z założenia, że sąd I instancji miał rację, uznając że publikacja wspomnianego listu mogła stanowić „ekstremalne i oburzające” zachowanie, skutkiem którego było wyrządzenie pozwanym dolegliwości natury emocjonalnej (emotional distress). To jednak w żadnym wypadku nie zamykało sprawy. Aby bowiem wypowiedź mogła być powodem do pociągnięcia do odpowiedzialności za wyrządzenie „krzywdy emocjonalnej”, musi ona należeć do którejś z wąsko i wyraźnie określonych kategorii wypowiedzi, odnośnie których federalny Sąd Najwyższy uznał, że nie są one chronione przez I Poprawkę do Konstytucji. (2) Pozywający twierdzili, że treść zamieszczonego w „Tucson citizen” listu nie była konstytucyjnie chroniona, ponieważ stanowiła ona wypowiedź podburzającą do natychmiastowego bezprawnego zachowania i mogącą takie zachowanie faktycznie wywołać (incitement to imminent lawless action), była niechronioną przez I Poprawkę „napaścią słowną” (fighting words) i wreszcie – stanowiła również niechronioną przez konstytucyjną zasadę swobody ekspresji „prawdziwą groźbę” (true threat). Czy jednak mieli rację?

Podburzanie do przemocy?

Sąd Najwyższy Arizony rozpatrzył najpierw kwestię tego, czy treść inkryminowanego listu stanowiła podburzanie do przemocy. Analizując ten problem sędzia Andrew Hurwitz zauważył, że aby jakaś wypowiedź była wyłączona spod ochrony I Poprawki jako „podburzanie”, to wypowiedź ta musi mieć dwie cechy: po pierwsze, celem tej wypowiedzi musi być wywołanie „natychmiastowego bezprawnego działania”, a po drugie, wypowiedź ta – w okolicznościach, w jakich ma miejsce – musi faktycznie stworzyć realną groźbę natychmiastowego spowodowania działania sprzecznego z prawem. (3)

Tak jednak w tym przypadku nie było. Jeśli chodzi o kwestię intencji autora listu, to sędzia Hurwitz zauważył, iż zawarty w nim pomysł mordowania muzułmanów uzależniony był od przyszłego wydarzenia – takiego, jak zamach na amerykańskich żołnierzy w Iraku. List nie wzywał więc do popełnienia przestępstwa w sposób natychmiastowy, tylko w ewentualnej przyszłości.

Nie przemoc, lecz krytyka

Poza tym, nie było prawdopodobieństwa, by treść wspomnianego listu faktycznie mogła zachęcić czytelników do natychmiastowego dokonania aktów przemocy. Jak zauważył sędzia Hurwitz, inkryminowane stwierdzenie zawarte było w opublikowanym liście do wydawcy - nie zaś wygłoszone przed rozwścieczonym tłumem. Oceniając kwestię tego, czy jakaś wypowiedź stanowi niechronione przez Pierwszą Poprawkę podburzanie do przestępczego działania, sąd musi „starannie rozważyć okoliczności” w jakich miała miejsce inkryminowana wypowiedź i nie może uznać, że „każde wyrażenie kontrowersyjnego poglądu wywoła rozruchy” (lub inne przestępstwo) (4). Poza tym – i to jest chyba najważniejsze -  publikacja listu Wright’a nie doprowadziła do żadnych przestępstw. Jak w uzasadnieniu orzeczenia stwierdził  sędzia Hurwitz „pozew został złożony ponad miesiąc po opublikowaniu inkryminowanego stwierdzenia i nie przytacza żadnego aktu przemocy będącego rezultatem jego wpływu, ani nie stwierdza, że do przemocy takiej niewiele brakowało. Raczej, jedynym rezultatem owej wypowiedzi był szereg krytycznych listów do wydawcy gazety, z których jeden napisany został przez powoda. To jest dokładnie to, co Pierwsza Poprawka zakłada w przypadku spraw natury politycznej – ożywioną publiczną dyskusją – nawet wówczas, gdy bodźcem do takiej dyskusji jest jakieś oburzające stwierdzenie”.

Napaść słowna – tylko personalne obelgi

Propagujący przemoc wobec muzułmanów list Wright’a nie stanowił więc niechronionego przez I Poprawkę „podburzania do przemocy”. Czy mógł on stanowić również niechronioną – zadaniem Sądu Najwyższego USA – „napaść słowną” (fighting words)? Pozywający twierdzili, że list ten zawierał słowa „które, przez samo swe użycie wywołują krzywdę lub skłaniają do natychmiastowego zakłócenia spokoju”. Jak w orzeczeniu w sprawie Chaplinsky v. New Hampshire z 1942 r. orzekł amerykański Sąd Najwyższy, słowa takie nie są chronione przez I Poprawkę do Konstytucji. (5).

Jednak i tu argument skarżących był całkowicie błędny. „Słowa napastliwe” – aby były wyjęte spod ochrony I Poprawki – muszą być skierowane bezpośrednio do innej osoby i późniejsze orzecznictwo Sądu Najwyższego USA w sposób całkowicie jednoznaczny ograniczyło to pojęcie do obelg kierowanych komuś „twarzą w twarz”(6). Nic takiego nie miało miejsca w przypadku listu Wright’a. „Choć list ten wyrażał kontrowersyjne poglądy, to nie zawierał on znieważających jakąś konkretną osobę słów lub epitetów. List nie był skierowany do żadnej konkretnej osoby, nie było też prawdopodobne, by mógł sprowokować czytelnika do fizycznego ataku na jego autora”- czytamy w uzasadnieniu orzeczenia. Żadna z przesłanek, pozwalających uznać wypowiedź za niechronioną przez I Poprawkę „napaść słowną” nie została więc w tym przypadku spełniona.

Czy to groźby? 

Pozostała wreszcie kwestia tego, czy opublikowany w „Tucson Citizen” list Wright’a stanowił „prawdziwe groźby”. Według definicji zawartej w orzeczeniu Sądu Najwyższego USA w sprawie Virginia v. Black z 2003 r. pojęcie „prawdziwych gróźb” (true threats) obejmuje stwierdzenia, w których ich autor sposób poważny komunikuje zamiar dokonania aktu bezprawnej przemocy przeciwko innej osobie lub grupie osób (choć w rzeczywistości może nie mieć zamiaru rzeczywistego dokonania takiego aktu przemocy – wystarczy, że chce zastraszyć).(7) Czy wspomniany list mógł stanowić groźbę użycia przemocy przeciwko np. mieszkającym w Tucson muzułmanom?

Zdaniem Sądu Najwyższego Arizony, również nie. Jak stwierdził sędzia Hurwiz, list ten napisany został w kontekście najważniejszej wówczas (i zresztą również dziś) sprawy natury  politycznej: kwestii przebiegu wojny w Iraku. „Jest daleko mniej prawdopodobne, by takie stwierdzania były prawdziwymi groźbami, niż te, które adresowane są wyłącznie do konkretnych osób”. Ponadto, zawarte w liście stwierdzania były warunkowe i dwuznaczne. Nie było jasne, do kogo odnosiło się zawarte w tym liście pojęcie „my” – do armii amerykańskiej czy do ludności w ogóle. Nie można też było stwierdzić, czy inkryminowany list propagował przemoc wobec muzułmanów w Iraku, czy też przemoc wobec muzułmanów na całym świecie, czy też przeciwko Muzułmanom w Tucson.

Amerykańska tolerancja

Decyzja sądu I instancji, który przyjął wspomniany pozew do rozpatrzenia, została więc unieważniona. Mówiąc o wspomnianej tu decyzji, warto jednak zauważyć, że nie wszystkie demokratyczne kraje byłyby skłonne tolerować tego rodzaju wypowiedź. W Polsce np. treść listu Wrighta zapewne mogłaby zostać uznana za przestępstwo z art. 119 §2 kodeksu karnego, według którego przestępstwem zagrożonym karą od 3 miesięcy do 5 lat więzienia jest publiczne nawoływanie do stosowania przemocy albo groźby bezprawnej wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości. Dyskusja na temat tego, czy prawo do wolności słowa powinno obejmować również taką ekspresję, jak list Wright’a z pewnością wykracza poza ramy tego tekstu – ja jednak zdecydowanie skłaniam się do odpowiedzi, że tak.

Wolność słowa (w Ameryce) wciąż trwa.

I jeszcze jedno. Opisana tu sprawa miała miejsce na tle konfliktu w Iraku – konfliktu, w który Ameryka zaangażowała się w oparciu o fałszywe przesłanki (Saddam Husajn był wyjątkowym zbrodniarzem, ale  w okresie poprzedzającym inwazję amerykańską nie miał broni masowego rażenia) i którego końca ciągle nie widać. O amerykańskiej inwazji na Irak można by znowu mówić bardzo wiele – ale pewne jest jedno: inwazja ta fatalnie wpłynęła na wizerunek o Stanach Zjednoczonych na świecie. Nie jest też niczym odkrywczym stwierdzenie, że rozpoczęta przez prezydenta Georga W. Busha po pamiętnych wydarzeniach z 11.09. 2001 r. „wojna z terroryzmem” doprowadziła do szeregu naruszeń praw człowieka w Stanach Zjednoczonych. Masowe podsłuchy, obóz dla podejrzanych o terroryzm w amerykańskiej bazie wojskowej Guantanamo na Kubie, przetrzymywanie całymi latami ludzi bez procesów – i odmawianie im prawa odwołania się do sądu, jako „wrogim wojownikom” - stosowanie tortur (odbywa się to w ten sposób, że osoby podejrzewane np. o związki z Al. Kaidą przewożone są samolotami do krajów, w których stosowane są tortury – i amerykańskie władze korzystają z uzyskanych w ten sposób zeznań) – to wszystko nie przynosi Stanom Zjednoczonym chwały. Jednak wolność słowa – gwarantowana przez I Poprawkę do Konstytucji – nie wydaje się w tym wszystkim poważnie zagrożona. Jak dotąd -  „wojna z terroryzmem” nie doprowadziła do widocznego obniżenia standardów w tej akurat dziedzinie. Świadczy to o sile i (względnej przynajmniej – bo nic przecież nie jest absolutne i niemożliwe do zmiany) trwałości wypracowanych przez Sąd Najwyższy USA zasad – chroniących nawet takie wypowiedzi, jak nienawistny i propagujący przemoc list w gazecie „Tucson Citizen”. I z tej wolności Amerykanie w dalszym ciągu mają prawo być dumni.

     

     1. Zob. pełny tekst tego orzeczenia, zob. też jego dokładne omówienie. Sprawa ta była poruszana na międzynarodowej konferencji Extreme Speech and Democracy która odbyła się na Uniwersytecie w Cambridge w dniach 21 i 22 kwietnia 2007 r.  

2. Zob. decyzję Sądu Najwyższego USA w sprawie Hustler Magazine versus Jerry Falwell (pisałem o niej w artykule Larry Flynt versus Jerry Falwell – jak to było, o co poszło)

 

3. Kryteria te zostały ustalone przez Sąd Najwyższy USA w sprawie Brandenburg – v. Ohio z 1969 . Dodatkowo, sędzia Hurwitz powoływał się w swojej opinii na zapadłe w 1982 r. orzeczenie w sprawie NAACP versus Claiborne Hardware Co. – na które ja z kolei powoływałem się swoim tekście na temat strony internetowej Redwatch.info

 

4. Zob. decyzję Sądu Najwyższego USA w sprawie Texas v. Johnson z 1989 r. (w sprawie palenia flagi amerykańskiej)

 

5. Odnośnie pojęcia fighting words – zob. artykuł What is the fighting words doctrine?

 

6. Zob. orzeczenia w sprawie Cohen v. California (1971) i Gooding v. Wilson (1972)

 

7. Zob. też decyzję w sprawie Watts v. United States z 1969 r.

 

 

Strona główna